Oto w swojej pięknej okazałości- wzieliśmy go na działkę.Pasł się niczym krowa- tyle że na smyczy, która dzieci zakupiły za swoje pieniązki.To było mozna by powiedziec jakis czas temu, ale tesknota moja za skrawkiem ziemi,słoncem i powietrzem natchnęła mnie do wspomnień:)
Na owej działeczce dzieci poszły z owym królikiem na spacer i nagle słysze krzyk: Mamo, mamo ratuj. Oderwana z dłubania w ziemi, lece na sciezkę zobaczyć co się stało. No i słyszę, że królik uciekł (wspaniałe dzieci go puściły:)) No i mamuska dawaj dyla zaczęła za królikiem ganiać. A królik złapał "wiat w płuca" i niczym błyskawica pędził. Śmiali się wszyscy-te moje dwa bąble, no i cała masa działkowiczów,którym sprawiłam widok nie codzienny. O nie to był pierwszy i ostatni raz:) Ale pobiegać warto i napewno by się mamuśce przydało:)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNcSEVuQnGzYSiUeQSabGYb3313abO0H-2oNkrvd4bKIrcfdR1rcKtHjAF9a4HYpXAnoLTOhYiQU3wL5yrtbU_0-Z1TnWm3-d4aL_P_EMmbQG-Jor0dkUL4G7ZgAcRPCVQQ1FMUtZgKJg/s200/czapeczki+482.jpg)
Marcin karmi królika i uspokaja go co by nie skakał,
na to Olcia: zostaw, ja to zlobie, bo on się mnie nie boi, bo ja mu codziennie czytam bajki i on teraz jest madly i mnie lubi.
***
No to co czytamy, czytamy:)
wiecej szczęścia nie potrzebujesz Dorotko;)
OdpowiedzUsuńMasz kochanego męża i 2 wspaniałych dzieciaków:)