środa, 19 września 2012

Czerwono-biało-czarna kostka

Rozpoczęłam serię szycia dla Najmłodszej zabawek w kolorze czerwono-czarnym i białym. Troszkę miałam starych materiałów, troszeczkę zakupiłam i mając Olę w domu zaczęłyśmy planować i tym sposobem powstała pierwsza kostka.W  środku ma delikatną grzechotkę:)



Monisia liczy ile kropek jest w danym polu:)
 Dodam, że paski powstały z przyszycia tasiemek:)

Kolejne pomysły czekają na realizację, ale ze względu na rozpoczęty sezon jabłkowy, brakuje troszkę czasu,ponieważ każdą chwilę obieram jabłka. A wczoraj przerobiłam z 20 kg albo i więcej jabłek na mus, sok i oczywiście dalszy ciąg suszenia. Dodatkowo jeszcze maliny, cukinia, kabaczki. A dzisiaj czeka mnie krojenie zieleniny:), no i dalsza ciąg jabłek :(. Chyba przestanę je kochać!Dobrze, że słoiki nam się kończą. Jedynie Ola zadowolona ze świeżego soku i tarkowanych jabłek z cukrem, których chyba też ma dość.
Pozdrawiam serdecznie z Jabłkolandii:)


czwartek, 13 września 2012

Lawendowe wrzeciona


Lawenda w tym roku obrodziła też i u mnie. Bardzo podobały mi  się w ubiegłym roku u Ani z Szuflanndii takie pachnące wrzeciona. W tym roku spróbowałam i ja. Zaczęło się od tego, że chciałam obdarować przyjaciół czymś nowym i wpadłam na pomysł wrzeciona.Bardzo fajna, miła i bardzo pachnąca praca:)

No i nakręciłam się mniej więcej tyle:
Jednak to nie tylko z mojej lawendy. Bardzo dużo dostałam od Ani- bardzo dziekuję:)
Serdecznie wszystkim polecam - bo zapach jest nie samowity:)- tak więc sio wszelkim molom w szafach:)

No i kolejne zdjęcie Moniki, która guga, śmieje się w głos o 6 rano. A o to zdjęcia,które mogę nazwać zabawa ze smokiem:)


niedziela, 9 września 2012

Uratowane spodenki:)

Jak to czasami bywa - chodzi o wypadki przy pracy :) i tak w praniu ( badź przy suszeniu:) powstały błękitne dwie plamki na spodenkach uwielbianych przez Olcię. Pomysłałam, że może warto uratować owy ciuszek i tak wczorajszego wieczora przy "sobotnim kinie domowym" zrobiłam takie naszywki:

Ola zachwycona:)
Dobranoc wszystkim:)

piątek, 7 września 2012

Torebka na pożegnanie lata

Kończy się lato, a ja jak zwykle z lekkim spóźnieniem uszyłam sobie torebkę. W ubiegłym roku kupiłam bambusowe rączki, które planowałam wykorzystać do torebki zrobionej na szydełku, ale z planu nic nie wyszło:) I tak przydały się teraz.Udało mi się kupić sukienkę w takie piękne kwiaty. Małżonek zabrał starsze dzieci do kina na Madagaskar 3, Monisia była grzeczna, to mamcia siadła do maszyny i tak powstała torba na pożegnanie lata:

Tak wygląda w środku:)
Szkoda tylko, że limit finansowy na kino się skończył i muszę wymyślać jakieś inne fajne zajęcie dla wszystkich co bym miała chwilkę:)
Monika w czasie ćwiczeń:
Sezon chorobowy został otwarty!!!! Po Marcinie przyszła kolej na Olę,która siedzi w domu z anginą:) od dwóch dni. Aczkolwiek nie wiem czy Pani Doktor dobrze się rozpoznała i czuję, że nie potrzebny był antybiotyk. Ale może chciała nas się pozbyć, bo robiłam zamieszanie z 3 dzieci czekając 45 min na przyjecię- dodam tylko mały fakt, że nikogo z pacjentów nie było:) ale to tylko dzisiejsze moje żale na służbę zdrowia, bo przecież wizyta z 3 miesięcznym dzieckiem na rękach i chorą 6latką nic nie znaczy.Musze chyba się przyzwyczajać:)

środa, 5 września 2012

Kolejne gumki i 3 miesięczna Monika

W takim wielkim skrócie, może bardziej w formie wizualnej przedstawiam kolejne gumki i spinki jakie powstały  również z tasiemek:


 A to nasza 3 miesięczna Monika:



Rośnie i rośnie- jaka to radość:) Uwielbiam jej śmiech, gdy całuję ją w policzek, uwielbiam gdy zaśnie na rękach, uwielbiam jej kwiczenie:) Ah,to nasze małe szczęscie:)
Tak poza tym zaczęło się: latanie po dzieci do przedszkola, zajęcia dodatkowe i mnóstwo, mnóstwo zajęć. No, ale sami tego chcemy:)Ale jak odmówić dziecku treningów piłki nożnej, jak ze łzami w oczach prosi, gotowy ponosić sam koszty, czekający na dni treningu, wszystko w domu zrobi o co się poprosi, spakuje się do szkoły , wyjdzie nawet z psem dodatkowo-i co powiedzieliśmy- no dobra spróbujemy, ale zrezygnujesz no z zuchów. Na to syn co: nie nie mogę.Tylko nie zuchy. No to mówię: basen odpada. Na to syn- nie, nie tylko nie basen. jak nauczę się delfinem, to wtedy, przecież rehabilitacja, itp.No dobra,faktycznie argument. no to z czego rezygnujemy. Na to syn: z ministrantów i studiów- nie bo w soboty są, a z tańców w Warmii to nie ma mowy:)No i co my mamy zrobić? Po czym syn powiedział, ze chce jeszcze na zajęcia plastyczne chodzić:)
No i tym akcentem kończę, bo własnie lecę po Olę.