czwartek, 28 października 2010

Moje pierwsze mitenki:)

Zapowiadałam, że do kompletu będzie cos jeszcze i własnie skończyłam:) Robię własnie dekoracyjne kwiaty, które zostaną przyszyte. Ale już teraz pokazuję: moje pierwsze mitenki:





Przyjemnie się je robi. A może getry do kompletu:)
Ale chyba tylko dla córci, bo mi tylko tyle, że się bardzo podobają.
A wzięło mnie na druty:)
Biorę się chyba zo kolejne komplety.
Bo nie ma jak praca- człowiek wtedy nie myśli o kłopotach.

Zapisałam się po cudowne kapciochy:




Kolejka długa- ale cóz a może się uda:)

wtorek, 26 października 2010

Komin

Taki szybciutki wpis, bo małżonek chce przysiąść do pracy:)
To udało mi się zrobic komin. W tym sezonie niby modne. Ale dla mnie super sprawa, bo kiedy rano myję głowę i lecę ciemną nocą na swoją państwową posadę - to jak znalazł- raz i dwa i czupryna okryta. Czyli reansumując:ciepło i  fryzura zachowana:) A w pracy kiedy zimno, można pozostawić na szyjce coby ciepełko było. Nawet nie myślałam,że kiedyś udami się skończyć metrowe to coś- a jednak i nawet szybciutenko:)
Zaglądającym  mówię teraz uwaga zaraz zdjęcia - robione przez syna:)



Do kompetu robię coś jeszcze - ale to za jakis czas pokażę- jak wyjdzie:)

niedziela, 24 października 2010

Historia pewnej kury:)

Chciałam się z Wami podzielić wspomnieniami i marzeniami z mojego dzieciństwa, chciałam napisać
o rzeczach, które są dla mnie nie tylko wartościowe ze względu na przedmioty,ale przede wszystkim wspomnieniem babć. Nie byłam ukochaną wnuczką z żadnej ze stron, ale dla mnie babcie pozostały
w pamięci bardzo blisko.Wspominam nie tylko ciasto w kratkę, bułeczki drożdzowe, naukę szydełkowania chusteczek,picie mlekaprosto od krowy badź  przez źdźbło trawy, pamietam rzeczy, które nie można było dotykać.I tak np pamiętam serwis do kawy, który zawsze stał za szybą w kredensie- i mi bardzo się podobał:) Po śmierci babci- tato mi go dał. I szanuję go, dbam i staram się by "krzywda się nie stała nie powiem, ale lubię też napić sie kawy z niego:)

kolejna rzecz to kanka- ale ona była uzywana:) chodziłam  z nią:) po mleczko

 

A to kura- tajemnicza, wydawała mi się wtedy taaka wielka. Jako dziecko 6-7 letnie słyszałam, żeby nie dotykać, a ukratkiem podnosiłam wieczko, a tam bacia miała klucze i rózne drobiazgi.No i jakiś czas temu (już ze 4 lata będzie) zaczęłam chcieć mieć ta kurę. Babcia oddała synowej- synowa powiedziała ze się pobiła  takie tam:) wykrętasy na wieści  chęci posiadania jej przeze mnie. Aż nagle kiedyś u kogoś na blogu zobaczyłam taką kurę i dowiedziałam się,że na allego można takie cuda "wyrwać". Próbowałam wiele razy,ale niestety wciąz mi ktos ją przed nosem zabierał. I tak  było i było. Z 2 tyg temu znalazłam 100 zł - moja radość była- współczucia dla tego co zgubił. No i postanowiłam kupić jakąś pamiątkę i na allegro znalazłam nową ofertę.Wygrałam.Kupiłam ją w 1 rocznice śmierci babci!! Czy to nie dziwne?
Oto kura- marzenie, wspomnienie babci,jej domku odległego od drogi,od ludzi - pustkowia.
I jak moje wrazenia, mając już ją na własność? Dziwne, ale ona wydawała mi się takaa duzą, ciężka itp. Stoi na komodzie w salonie- nie wiem co w niej w srodku będę trzymać- napewno już kilka razy prosiłam dzieci by delikatnie ją podnosiły, co by nie zbić:) Czyżby historia się powtarzała:)


Obrus też po babci - sama go wyszywała:) Będę go mieć na specjalne okazje :)
Mam jeszcze kilka darów.

sobota, 16 października 2010

Moje pierwsze woreczki


Marzyłam, marzyłam i marzyłam, żeby uszyć woreczki na lawendę, którą mam z własnej uprawy. Patrząc na prace koleżanek w necie, mimo poprostu też się marzyło. Wczoraj miałam Wielką Wenę do szycia i zaczęłam ją wykorzystywać. Udało mi się! wyglądają tak: 




     No i jeszcze uszyłam woreczki na grzyby i zioła:



Teraz marzy mi się kuchnia w starym, wiejskim stylu:) Ale na to trzebaaaaaaaaa czekać:)
A szycie minie wzięłowczoraj na maxa. Małżonek ucieszył się, że idzie mi obsługa maszyny chyba  już lepiej i że może skrócę mu jeansowe spodnie:). Zacząłam od napraw wielkiej ilości rzeczy,które zbierałam, zbierałam - typu a to do zszycia,  a tutaj cos się rozpruło, jak nie dziury w kieszeniach, to inne cuda:)

czwartek, 14 października 2010

Filcowe korony

Każda księżniczaka ma koronę:) tak więc i nasza w dniu swoich urodzin powinna ją mieć:) W tym roku była Śnieżką:)Co prawda urodziny były w sierpniu, wyprawialiśmy je we wrześniu (te dzieci wakacyjne mają źle z tego powodu). Urodzinki wyprawialiśmy wraz z koleżanką z przedszkola w gospodarstwie agroturystycznym.Pogoda była przecudowna. Jeden z pięknych słonecznych dni:)
Z atrakcji było: płynięcie tratwą,ognisko -grill, zwierzatka wszelkiego rodzaju, możliwość grania w kosza, piaskownica i tramploliny, które stały się największą atrakcją .
W nocy przed imprezką szyłam korony: Oleńce i jej koleżance.
A wyszły mniej więcej tak:


A to mordka jednego ze zwierzatek:)



No i Olciowa korona


A ta korona jest dla Matyldy, która ma urodziny w sobotę.My jednak nie możemy pójść, ale korona trafi do niej jutro:) W końcu też była zamówiona:)

A ta jest przygotowana w "darze" dla przedszkola, ale tylko dla Oli grupy:) Panie bardzo:)prosiły o uszycie.Ma byc dla dziewczynek i chłopców- dlatego bedą nie serduszka, a wzory z koralików - jutro muszę zakupić igły własnie do szycia koralików.


No maszyna dzisiaj aż paruje- oj nie to mężowskie przetwory z jabłek, ale ja nie powiem troszkę rzeczy udało mi się.Może i ja nauczę się w końcu.

wtorek, 12 października 2010

Nowe wygląd bucików :)

W końcu postanowiłam, że siadam do kompa i pisze.....
Oto "pantofelki" księzniczki- tylko nie na bal, a do nauki tanca- przede wszystkim:). Niestety w sklepie dostaliśmy juz tylko w kolorze czarnym. Dziecko nie było bardzo szczęsliwe z tego powodu, bo przecież róż jest kolorem wiodącym u czteroletki.No, ale powiedziałam,że coś wymyślimy:)
Najpierw miałam pomysł wyszycia jakiś kwiatów, motywów ludowych. Jednak padł pomysł wypróbowania farb do tkanin, które zostały zakupione i czekaja na malowanie żyrandola. Tym sposobem zaangazowałam właścicielkę do wspólpracy. Oczywiście radości było co nie miara- "ja siama  buty maluję:)"
No i buciki wyglądają tak:



W koncu jeszcze zdązyłam zapisać się na

taką cudowną chustę,która  jeszcze do 17 pażdziernika do wygrania w szuflANNdii







 
 
 
Mam tyle rzeczy do umieszczenia:)Mam nadzieję,że już koniec suszenia, przetwarzania,krojenia,mrożenia...Mam nadzieję,że nie długoi działeczka będzie uporządkowana ,a wtedy będzie czas....Pozdrawiam wszystkim:)