wtorek, 28 sierpnia 2012

Kocyk polarowy

Ostatnio usłyszałam, że najmłodsze nasze dziecię - wszystko będzie miało hand made. Na dużo nie starczy mi czasu na wszystko, ale na troszeczkę:) Lubię robić takie rzeczy, może czasami są nie dociągnięcia, ale cóż:)- uczę się wszystkiego. Tym razem chciałam uszyć jakiś kocyk dla Monisi. Zmotywowana zostałam do działania, ponieważ pożyczone musiałam oddać i tak powstał kocyk  z jednej strony polarowy, a z drugiej strony podszyty dzianiną,a haft krzyżykowy użyłam ze starej poduszki. A poduszkę miałam zrobioną 6 lat temu, kiedy to ukończyłam będąc z Olą w ciąży,a zaczęłam 3 lata wcześniej będąc z Marcinem, tylko czekałam i czekała.... To największa rzecz jaką wyhatowałam haftem krzyżykowym:)




Z resztek dzianiny uszyłam dla Moniki i Oleńki opaski. Monia prezentuje się poniżej, natomiast Ola była we wczorajszym poście prezentując się w leginsach:




 Jak wspominałam wrócił Marcin. Opowiadał dość długo o pobycie. Zachwycony zabytkami w Ohrid, Budapesztem i Wiedniem. Stęskniony za siostrami o tak:

Wydał większość pieniążków dla Oli na dzwoneczki,które Ola zbiera i lubi. No i właśnie w pierwszej chwili nie wiedziałam czy być zła czy się cieszyć, że pieniążki które zbierał cały rok wydał w dużej mierze na siostry?:). Marcin był tak zmęczony, że dzisiaj spał cały dzień,jednak popołudniu okazało się,że to nie zmęczenie tylko ANGINA. Wykorzystując jeszcze obecność mamy szybko załatwiłam wizytę u lekarza. Tak więc prośba na kotlety mielone z surówkę z pekińskiej została spełniona, tylko że biedaczek nie ruszył:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz