
Chodził raz w tygodniu na Msze św. , na zbórki i wszelkie święta.Po zdaniu testu, mimo młodego wieku, bo za tydzień będzie miał dopiero 7 lat został ministarantem podobnie jak jeszcze 4 chłopców(tyle ze 10 letnich) Tego dnia obudził się o 6 rano i gdy babcia pyta sie co robi odpowiedział: modle się babciu o dobry dzien, o wszystko....
Stał dumnie, wyciszony i skupiony.A ja za nim w ławce ze wzruszenia ocierałam łezki.Ale jak się nie wzruszać jak stoi taki mały,juz w komzy, no i w franciszkanskim habicie ministranta- nie wiem czy to też nazywa sie habit:)
Tego dnia na Mszy św bylismy my, chrzestna, babcie,ciocie,znajomi.Była również Pani z przedszkola i najlepszy kumpel - Łukasz.
Niechaj wiernie słuzy Chrystusowi przez całe zycie.
Chociaż na zdjęcie popatrzę za naszą niedzielną nieobecność :( Pięknie Marcinkowi - właściwy Człowiek na Właściwym Miejscu - to widać :)
OdpowiedzUsuńCześć Dorotko zapraszam na mojego blogusia :-)
OdpowiedzUsuńhttp://frywolinka.blogspot.com/
Kasia
witaj:)No i masz dume rodziny:)Nasz Szymko tez po obloczynach , dumny i my takowi rowniez:)To jest dobry dla nich czas:)
OdpowiedzUsuńDziekuje. No, no.To gratuluje Wam również.Mam nadzieje,że to na nich dobrze wpłynie.Pozdrawiam i zapraszam:)
OdpowiedzUsuń