To jest Nuka. Od dzisiejszego wieczoru razem z nami:). Jeszcze nie dawno zarzekaliśmy się zadnych zwierzat. A tu dziś: oferta z nieba ( no nie,ale z kościoła:)) padła, cobysmy przygarnęli małe 3 miesięczne zwierzątko. Miny mieliśmy nie za bardzo, ale no własnie: dzieci- a raczej synuś, który widział psa i zaczął prosić.Może za szybko spełniamy marzenia dzieci? ale, ale... i jest.To nie jest tak, że tylko mały chciał,
bo zarówno mąż zawsze chciał mieć pieska w domu, tak i ja nigdy nie miałam w domu takiego " przyjaciela": były u nas koty, pies ale tylko na podwórku - tak wiec zadnej zabawy,wiezi,itp.....
No, zobaczymy.Boje się najbardziej jak mąż wyjeżdża i ja ok 6 z dziećmi już wychodze.
Oj, te wyprowadzanie wtedy bedzie napewno kłopotliwe:)
No i wyjazdy wakacyjne:) ale cóz do wakacji daleko -zobaczymy, prawda...?
Miałam pomysł na całkiem inny post,a tu dzisiaj takie wydarzenie......